wtorek, 20 lipca 2010

Poranna kasza manna z olejem z pestek dyni

Skład:

[Słodki] Kasza manna
Cukier (lub coś innego do słodzenia)
Bakalie
[Gorzki] Imbir, Kardamon
[Słony] Szczypta soli (symboliczna)
[Kwaśny] Jabłka lub truskawki, lub kropla cytryny (lub inny kwaśny owoc)
[Ostry] kurkuma
[Słodki] Cynamon, olej z pestek dyni

Na wrząca wodę (Ogień) wrzucamy kaszę mannę (Ziemia), dodajemy cukru (miodu fruktozy, kto co woli do słodzenia, albo nic dla ascetów – najzdrowiej). Dodajemy orzechy, rodzynki – generalnie bakalie – większość z przemiany Ziemi, ale lepiej sprawdzić tabelę, bo włoskie np. mogą być do metalu. Potem przyprawy (Metal) kardamon, imbir wedle uznania. Ja lubię sporo kardamonu. Troszeczkę soli (Woda), potem kilka kropel cytryny, albo jabłko lub truskawki (Drzewo). Następnie dodaje szczyptę kurkumy (Ogień). Następnie cynamon (Ziemia). Na końcu rozkładam do miseczek i polewam olejem z pestek dyni. Pestki Dyni i dynia są z przemiany Ziemi, więc olej zakładam, że też, zwłaszcza, że jest słodki.
Po zakończeniu dodawania składników z każdej przemiany trzeba trochę odczekać. Zwykle ok. 2 minut, ale ponieważ tu wszystko gotuje się szybko, ja tyle nie czekam. Za to dokładnie mieszam po każdej przemianie.
Pychota na dobry poczatek dnia..
Acha.. Kuchnia 5 Przemian zaklada ograniczenie cukrów, więc lepiej nie przesadzać. :)

Olej z pestek dyni

Niedawno światło mojego życia przyniosło do domu olej z pestek dyni. Jest on dosyć drogi. Za 0,25 l trzeba zapłacić prawie 30 pln
Można go przechowywać po otwarciu 3 miesiące w temperaturze pokojowej, albo 9 w lodówce. Nie może być podgrzewany, bo wtedy traci swoje właściwości. Najlepiej dodawać go na końcu, gdy jedzenie trochę przestygnie na talerzu. Kolor ciemnozielony, prawie brązowy.
Obstawiam, że jest on z przemiany ziemi. Ma orzechowy, słodki smak. Smakuje jak sos orzechowy, więc jest (o dziwo!) pyszny do słodkich rzeczy. W następnej notce podam przepis na kaszę mannę z tym olejem. Oczywiście można go dodawać również do potraw na ostro.
Jest on niesamowicie leczniczym produktem, który może być spożywany nie tylko wewnętrznie, ale również zewnętrznie. Dość często stosuję jedzenie, zamiast kosmetyków. Naturalne kosmetyki często są dosyć drogie, a wolę się nie naładowywać chemią jak nie muszę. Choć często nie ma innego wyjścia. Ten olej jest bardzo ciemny, w związku z tym farbuje trochę skórę. Ale zrobiłam sobie wczoraj z niego maseczkę do włosów (przed myciem) i na twarz. Efekt jest świetny. Włosy są bardziej miękkie i nawilżone, co przy ostatnich upałach graniczyło z cudem.
A więc przy przeszukiwaniu Internetu, jak to dobroczynnie zadziała ten olej na mnie (bo przecież jak nie przeczytam to nie zadziała!), natrafiłam na forum. Na nim odbywała się dyskusja o tym, że olej z pestek dyni jest dobry na pasożyty. Ja pasożytów nie mam, ale nie zaszkodzi profilaktycznie. Stosuje się go również przy problemach z oddawaniem moczu, problemach z prostatą, schorzeniach dróg moczowych i pęcherza. Pomaga przy wypadaniu włosów na podłożu hormonalnym. Jest bogaty w witaminy E, F, C, D, A i B. Zawiera cynk, potas, selen, fitosterole, beta-sitosterol oraz spina sterol, które wpływają regenerująco na naskórek. Działa antyrodnikowo, spowalnia procesy starzenia. Wpływa regulująco na układ hormonalny. W skład wchodzą też skwalen, cucurbitin, citrulin. Zawiera dużo Omega – 6, Omega – 3. Poprawia przemianę materii i oczyszcza ciało z toksyn. Profilaktycznie w chorobach serca i układu krążenia. Wzmacnia system odpornościowy, łagodzi bóle podbrzusza.
Czy on czegoś nie robi???
No, ale na pewno dobrze smakuje, więc warto go dodawać gdzie tylko się da.

Przedstawicielsko-wstępnie

Nie umiem pisać bloga, nie umiem gotować, interesuje mnie zdrowa kuchnia i styl życia, ale szkoda mi na nią pieniędzy i czasu. Z potrzeby chwili powstaje ten blog. Być może, kogoś przekonam, że wegetariańskie jedzenie nie musi być drogie, ani nie musi pochłaniać wiele czasu. Zwłaszcza, z będzie to wegetariańskie jedzenie zgodne z kuchnią Pięciu Przemian, która niedawno odkryłam. Blog będzie, w związku z tym, również zapisem moich odkryć w tej dziedzinie.
Nie przywiązuję się do przepisów: jest mango i ananas, a wsadzam brzoskwinie i jabłko, bo tańsza i łatwiej dostępna. (A teraz nawet w zgodzie z kuchnią Pięciu Przemian! – dodatkowy argument). Zasady tej kuchni może jeszcze przybliżę (mam nadzieję, że moja wiedza będzie się pogłębiać w tej kwestii). Na użytek czytania przepisów, pierwsza informacja:
Jest pięć przemian: Drzewo-> Ogień -> Ziemia -> Metal -> Woda, potem znowu Drzewo, itd.
Każdej jest przyporządkowany smak:
Drzewo - kwaśny
Ogień – ostry
Ziemia - słodki
Metal – gorzki
Woda – słony
I w takim cyklu dodaje się składniki do potrawy. Jest to naturalny cykl, dzięki któremu potrawa zachowuje więcej energii. Tak w skrócie. A jeżeli ktoś w to nie wierzy, to przynajmniej pomaga to laikom skomponować smaczną potrawę. Poza tym ja się czuje jakbym była małą dziewczynka, która bawi się w czary, więc naprawdę warto spróbować się tak odżywiać. Pomimo pierwszego wrażenia skomplikowania, po kilku potrawach nabieramy wprawy. Głównie z tego powodu, że przecież rzadko kto ma w kuchni miliony przypraw i składników. Ja np. najczęściej w przemianie ognia dodaję kurkumę, albo gorąca wodę; przemianie wody sól albo sos sojowy, a drzewa kilka kropel cytryny lub ocet balsamiczny. Metal to nie problem, bo tam jest większość przypraw, a ziemia to większość zbóż i roślin oraz sery (te w Kuchni Pięciu Przemian należy ograniczać).
To są zasady generalne i każdy może dostosowywać je do siebie. Ja przynajmniej tak zakładam, bo nawet Autorytety się w tej kwestii różnią.
Przeczytałam książkę Barbary Temelie „Odżywianie wg cyklu Pięciu Przemian. Warta przeczytania, jeśli ktoś ma czas. Jak cos mi wpadnie w ręce to chętnie poczytam.
Jakby ktoś pytał to jestem wegetarianką nie że względów zdrowotnych, ani religijnych, ani nie dla tego, że szkoda mi zwierzątek (chociaż jestem przeciwko masowej produkcji mięsa), ale po prostu dlatego, że brzydzi mnie jedzenie czyjegoś ciała. A nie mogę o tym zapomnieć jedząc mięso. Chociaż jem jajka i czasem również z lekką odrazą. Więc idealna nie jestem..